środa, 4 lutego 2015

Rozdział 3 "Spotkanie po latach"

"-Przeszkadzasz mi-odpisała na 
jego sms’a
-w czym?
Przewróciła oczami.
Jak możesz być tak mało domyślny.
-w zapomnieniu
wystukała i wcisnęła wyślij"



Mój najgorszy koszmar zaczął się spełniać. Ojciec mojego dziecka stał dobre trzy metry ode mnie wpatrując się we mnie jakby nie wierzył, że to ja. Od dawna tak bardzo bałam się tego spotkania. Nie wiem co powiedzieć. Planowałam, że w najbliższej przyszłości Harry nie pojawi się w moim i Carlosa życiu, że znajdę sobie odpowiedniego chłopaka, który pokocha małego jak własnego syna. Ale oczywiście Harry musiał to wszystko zniszczyć.
-Amy?
Wreszcie się odezwał. W jego oczach można było zauważyć zaskoczenie oraz radość.
-Ymmm....hej
-To wy się znacie?
Odezwał się Brad, a wszyscy spojrzeli na naszą dwójkę, lecz żaden z nas się nie odezwał.
-Ta cisza oznacza tak czy nie?
Zapytała zdezorientowana Ashley. Nie ruszyłam się nawet na centymetr aż poczułam dłonie Bradleya na swoich ramionach.
-Ej, wszystko w porządku? 
-Tak
-Wiem, że bardzo lubisz One Direction i jesteś bardzo szczęśliwa, że ich zobaczyłaś, ale mogłabyś nam wytłumaczyć dlaczego ten oto Harry Styles zna twoje imię?
-Yyy.......no bo ten....no wiesz.....no.....
-Aaaa dobra już wszystko jasne. Rozumiem 
Powiedział sarkastycznie na co przewróciłam oczami. 
-Po prostu daj mi klucze od domu i już wychodzę. 
-Poczekaj 10 minut. Proszę, a potem was odwiozę.
-No okej, ale szybko bo oni czekają na dole.
-Jasne. Chłopaki! Dalej jeszcze tylko szybko kilka zdjęć!
Cały zespół ustawił się do zdjęć, a ja tylko stałam i myślałam jakby stąd uciec niezauważoną. Tak bardzo chciałabym zniknąć. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Brada.
-Dobra to koniec na dziś. Widzimy się tutaj jutro równo o 10:00.
-Jasne.
Odparli chórem. Nareszcie! Boże jak ja cię kocham! Wreszcie koniec! Dobra teraz tylko wyjść nie zwracając na siebie uwagi Harry'ego. Zaczęliśmy iść całą trójką w stronę drzwi, ale oczywiście mój plan legł w gruzach, gdy tylko usłyszałam jego melodyjny głos.
-Amy zaczekaj!
-Po co?
Nie odwróciłam się do niego tylko stałam przodem do drzwi. Nagle w parę sekund pojawił się obok mnie. Odwrócił mnie przodem do siebie i popatrzył w moje oczy i nagle wszystkie wspomnienia wróciły, a moje uczucia względem jego odżyły. Wpatrywał się we mnie z uśmiechem, a w policzkach można było zobaczyć dołeczki. Zmusiłam się, aby nie dotknąć ich palcami tak jak kiedyś robiłam.
-Bo wiesz pomyślałem czy nie chciałabyś się może spotkać później. No wiesz, żebyśmy gdzieś poszli tak jak kiedyś za dawnych lat?
-Nie wiem Harry. Mam cały dzień wypełniony.
-Oh....to szkoda, a może jutro? Lub w piątek czy coś w tym stylu?
-Nie wiem. Później ci powiem.
-To znaczy kiedy?
-Nie wiem.
-To może daj mi swój numer telefonu to potem zadzwonię i się umówimy?
Popatrzyłam na Ashley, która patrzyła na nas z zainteresowaniem. Przygryzłam wargę w zamyśleniu. Dziewczyna kiwnęła głową co oznacza, że wie o co chodzi. Znów spojrzałam na Harry'ego
-No...ymmm....okej.
Podał mi swój telefon, a ja mu swój. Wpisałam rządek cyfr po czym zapisałam mu pod nazwą "Amy :)". Podał mi telefon, a ja oddałam mu jego.
-Dzięki.
Odszedł do swoich przyjaciół do drugiego pokoju, aby zapewne się przebrać. Spojrzałam na mój wyświetlacz na którym widniało imię "Harry :*". To takie typowe.
-Amy? Możemy iść?
-Tak jasne.
-Dobrze się czujesz? I o co mu chodziło?
-O nic takiego. Po prostu....nie ważne.
-Amy, nam możesz zaufać.
-No wiem, ale to nic takiego na serio.
-Skoro tak mówisz. Dobra szybko chodźmy, bo Carlos tam zaraz zamarznie.
-Racja.
Zeszliśmy na dół gdzie czekała Emma i Carlo. Mały zasnął w wózku i przytulał się do swojego ulubionego misia. To takie słodkie.
-Hejka.
-Hej.
-Co tak długo?
-Kończyłem sesję z One Direction.
-Wow....One Direction?!
Emma spojrzała na mnie zmartwiona, ale odpowiedziałam jej uśmiechem i powiedziałam bezgłośne "wszystko okej".
-Daj wózek, ja poprowadzę go do samochodu.
Zwrócił się Brad do Em. Dziewczyna niechętnie ustąpiła mu miejsca. Mój przyjaciel popatrzył na nią i się zaśmiał po czym objął ją ramieniem oraz je delikatnie potarł, aby poprawić jej humor.
-Oj nie bądź taka. Będziesz mogła usiąść na tyle z nim jak chcesz.
-Pff....dziękuję za łaskę.
-Ależ nie ma za co.
Uśmiechnął się szeroko w jej stronę jak idiota przez co razem z dziewczynami zaśmiałyśmy się.
-Z czego się śmiejecie?
Zapytał zainteresowany oraz niczego nie świadomy Bradley.
-Z niczego.
-Czyżby?
-Tak.
-No okej.
Po chwili byliśmy w samochodzie Brada odjeżdżając sprzed budynku. Przez cały czas rozmyślałam nad spotkaniem się z Harrym. Nie mogę tego zrobić. Obiecałam sobie, że nie zniszczę mu życia dzieckiem, a jeśli znów zaczniemy się przyjaźnić to on na pewno się dowie. Lecz z drugiej strony tęsknię za nim. Brakuje mi jego słów pocieszenia, przytulania oraz wygłupiania się razem. Ale ja nie chcę, aby to wszystko zniszczyło jego karierę muzyczną. Powinnam mu powiedzieć jednak co będzie jeśli on mnie znienawidzi za to? Za to, że ukrywałam to przed nim, za to, że do końca zerwałam kontakt. Nie mogę już tak żyć. Jedynym dobrym rozwiązaniem jest ponowna ucieczka lecz tym razem gdzieś dalej. Może do Ameryki? Lub Australii? Chociaż co będzie wtedy z mamą? Emmą? Bradem? Albo Ashley lub Molly? Nie mogę ich zostawić. Są dla mnie zbyt wielką częścią mojego życia. To wszystko mnie wykańcza. Kto by pomyślał, że takie małe dziecko może przynosić tyle kłopotów, jednakże życie bez niego byłoby smutne. Spojrzałam na niego. Nadal słodko spał niczym mały aniołek. Gdy śpi to trochę wygląda jak Harry. Tak samo zaciska wargi i delikatnie unosi kąciki ust do góry, tak samo wtula się w poduszkę, tak samo się wierci. Jest tak samo słodki co on. Wygląda jak prawdziwy anioł. Mój mały aniołek.
-Ej, Amy? Słuchasz mnie w ogóle?
Usłyszałam głos mojego przyjaciela na co podskoczyłam ze strachu.
-Co? Tak, zgadzam się.
-Wiesz w ogóle co powiedziałem?
-Przepraszam, ale nie za bardzo.
-Pytałem co ugotować na obiad, bo dzisiaj moja kolej na mistrza kuchni. To co? Może być kurczak z warzywami?
-Tak. Jasne, brzmi smacznie.
Posłałam mu uśmiech co odwzajemnił. Ma piękny uśmiech, ale Harry ładniejszy. Bradley nie ma takich słodkich dołeczków ani loków....Dobra Amy stop! Za dużo o nim myślę. Głupi Harry Dupek Styles. Ugh.....czemu to musiało się tak potoczyć? To nie sprawiedliwe. Chcę znów spróbować nawiązać przyjaźń z Harrym, ale tak, aby nie dowiedział się o Carlosie. Powiem mu kiedyś.....może. Muszę. Dla mojego synka.
-Amy odleciała do swojego świata, Ashley. Nie odpowie ci.
-Co?
Powiedziałam. Muszę przestać myśleć i skupić się na jednym.
-Pytałam czy dobrze się czujesz.
-Dobrze. Dzięki.
-Spoko
Emma i Carlos <3
Samochód stanął, a ja wyjrzałam za szybę. Byliśmy już przed domem. Odpięłam pasy bezpieczeństwa i otworzyłam drzwi. Podeszłam do strony gdzie siedział mały. Cicho wyciągnęłam go z pojazdu tak by się nie obudził.
-Daj mi go. Prooooszę.
Obok mnie stała Emma. Specjalnie przeciągnęła "o". Popatrzyła na mnie tymi swoimi oczami szczeniaczki więc jak mogłam jej odmówić?
-No okej.
Podałam go jej. Przez samo patrzenie na nich uśmiech cisnął mi się na usta. Em będzie kiedyś idealną matką.
-Jaki on słodki.
-Tak. Masz rację.
-Ma to po matce.
-A ja jednak sądzę, że po ojcu....
Wyszeptałam tak, aby nikt nie usłyszał. Weszliśmy do domu. Molly siedziała na kanapie oglądając telewizję. Odwróciła się w naszą stronę.
-To ja idę coś ugotować.
Powiedział Brad i udał się do kuchni. Usiadłam przed ekranem, a obok mnie Emma z Carlo. Ashley usiadła z siostrą na podłodze.
-Co tam?
Odezwała się młodsza z sióstr.
-Nic ciekawego.
Odpowiedziałam i spojrzałam na Carlosa. Kocham na niego patrzeć.


-------------------------------------------------------------------------------------
Tak a więc mamy kolejny rozdział jeeeeej......liczę na komy <3 Dziś krótka notka. Do następnego!

3 komentarze: